To moja ulubiona powieść Jeanette Winterson. Mając lat dwadzieścia parę zaczytywałam się w niej wielokrotnie. Dziś, z pewnym zdziwieniem, przyglądam się niektórym zakreślonym fragmentom. No cóż… musiało to być dla mnie wtedy bardzo ważne. Teraz zakreśliłabym pewnie coś innego, ale nie piszę już po książkach. Nie ważne. To cudowna, wspaniale poetycka proza, którą polecam każdemu. „Czułam się tak, jakbym przypadkiem zabłąkała się do cudzego życia, stwierdziła, że chcę w nim zostać, a potem zabłąkała się z powrotem do własnego życia, nie dysponując żadnym kluczem, wskazówką ani też sposobem na zakończenie tej opowieści.” od wydawcy: Powieść Winterson dzieje się w świecie komputerów, przekształcając je w medium o całkiem ludzkim wymiarze. Wirtualna narratorka, Ali, trudni się pisaniem tekstów przesyłanych pocztą elektroniczną napisze ci wszystko, co zechcesz, na zamówienie, pod warunkiem, że jesteś gotów wejść do takiej opowieści jako ty sam, ryzykując, że wyjdziesz z niej jako ktoś inny. A więc możesz się stać bohaterem własnego życia, możesz być wolny choćby tylko przez jedną noc, ale płacisz za to cenę, podobnie zresztą jak Ali, która odkrywa, że sama też będzie musiała ją zapłacić. Winterson proponuje niezapomnianą podróż z Londynu do Paryża, z Capri do cyberprzestrzeni, wykorzystując bajki, współczesne mity i kulturę popularną do…
opis wydawcy: „Nie tylko pomarańcze…” to pierwsza książka Jeanette Winterson, opublikowana w 1985 roku i uhonorowana Nagrodą Whitbreada za najlepszy debiut powieściowy. Autorka mówi sama, że ta książka i jest, i nie jest jej autobiografią. Bohaterka powieści, adoptowane dziecko, wzrasta pod przemożnym wpływem matki, w atmosferze religijności graniczącej z dewocją. Jej przeznaczeniem jest zostać misjonarką. Nieubłaganie nadchodzi jednak okres dojrzewania i poznawania siebie, który jest pasmem dramatycznych odkryć i gorzkich rozczarowań. W tej nowatorskiej, zaprawionej subtelną ironią powieści Winterson z właściwym sobie mistrzostwem prowadzi czytelnika przez świat ludzkich obsesji i lęków. 189 stron wydawnictwo – Dom Wydawniczy Rebis rok wydania – 2000 tłumaczenie – Waldemar Łyś tytuł oryginału – Oranges Are Not the Only Fruit ISBN – 83-7120-514-7
Absolutna klasyka. Piękny poemat o miłości. Bez gadania polecam go wszystkim, niezależnie upodobań literackich czy orientacji. Choć być może, chcąc poznać twórczość Jeanette Winterson, należałoby zacząć od którejś z pozostałych książek (np.”Nie tylko pomarańcze”, „Namiętność”), gdyż ta się od nich różni. Nie ma tu charakterystycznej dla jej powieści wielowątkowości i pomieszania czasów. Całość pisana jest w pierwszej osobie. W polskim przekładzie jest to narratorka. W oryginale Jeanette Winterson nie określiła płci. od wydawcy: Powieść o miłości. O miłości odwzajemnionej, a jednak niespełnionej. Książka wyraźnie zainspirowana Orlandem Virginii Woolf. Główny/a bohater/ka nie ma płci. Wprawdzie poprzez niemożliwość przetłumaczenia historii „bezpłciowo” na język polski, tłumaczka nadała bohaterowi/ce płeć żeńską, jednak należy ją czytać tak, jakby narrator/ka i główna postać nie była ani kobietą, ani mężczyzną. Do Orlanda nawiązuje również pomieszanie czasów akcji. Przeszłość, przyszłość i teraźniejszość mieszają… „Starałaś się nie wypowiadać tych dwóch słów, z których wkrótce zbudowałyśmy nasz prywatny ołtarz. Ja używałam ich przedtem wiele razy, upuszczając niczym monety do magicznej studni życzeń w nadziei, że staną się prawdą. Wypowiadałam je wielokrotnie, ale nie do ciebie. Wręczałam je jak niezapominajki dziewczynom, które nie powinny być tak naiwne. Miotałam nimi jak kulami, wymieniałam jak towar. Przykro mieć siebie za łgarza, lecz jeśli…