Ta powieść to mieszana romansu i erotyki w wydaniu BDSM. Z pewnością nie każdemu podpasuje ten klimat. Czytałam to już jakiś czas temu, ale mini recenzję piszę dopiero teraz, bo powieści tego typu nie ma aż tak dużo, a może któraś z was szuka właśnie tego. Phoenix Gomez ma tylko jedno marzenie. Zajmować się tylko tańcem w powietrzu. Na trapezie, w chuście. Jest coraz bliższa spełnieniu tego marzenia, ale wpada w kłopoty finansowe. Nie może sama wynajmować mieszkania, a jej współlokator właśnie się wyprowadza. Jest trochę zdesperowana. Zgadza się zostać uległą kobiety, która szuka kogoś na stałe. Na 24/7. Phoenix miała wcześniej podobne doświadczenia, jako uległa w sypialni, ale tylko w związkach miłosnych. Z Kris Andersen to coś zupełnie nowego. Kris nie szuka dziewczyny. Nie ma na to czasu. Jest pracoholiczką. Jest butch. Jest dominą. Szuka uległej i fascynuje ją gra według jasno określonych zasad. Ale Phoenix zaczyna chcieć czegoś więcej. Historia opowiadana jest w pierwszej osobie, z perspektywy Phoenix. Trochę szkoda, bo wydaje mi się, że zyskałaby gdyby czytelniczka mogła zobaczyć to też oczami Kris, która jest dość tajemnicza, ale też pusta. Trudno złapać z nią kontakt i zrozumieć tę relację. Phoenix wydaje się w niej całkowicie osamotniona i…