Lubię opowiadania. To taka lekka forma, cudowna do czytania przed snem. Tę książkę kupiłam w ferworze świątecznych zakupów, pod wpływem recenzji w magazynie „Książki”. Znalazłam informację, że jest to zbiór feministyczny, napisany na fali „me too”. Dopiero jak zaczęłam czytać ze zdziwieniem odkryłam, że większość tych opowiadań to historie lesbijskie, autorka mieszka z żoną w Filadelfii, a sama książka dostała masę nagród (w tym Lambda Literary Award for Lesbian Fiction 2018). Nie, nie znalazłam tych informacji na żadnej polskiej stronie. W opisie jednej księgarni padło hasło „queerowe”. Polecam przeczytać wszystkie, ale nie zaczynać od pierwszego (najbardziej hetero). Raczej od „Prawdziwe kobiety mają ciała”, „Matki” lub „Inwentarz”. Opowiadań jest osiem. Trudno nazwać konwencję, w której zostały napisane. Może określiłabym ją jako proza eksperymentalna lub realizm magiczny. Mimo, że opowiadania bardzo się od siebie różnią, mają jeden wspólny mianownik, a jest nim kobiece ciało. Zarówno jego czysto fizyczny aspekt, jak i społeczny. Polecam! Tym bardziej, że… no naprawdę… lesbijskie opowiadania wydane po polsku. „Nigdy nie mieszkasz z kobietą, mieszkasz wewnątrz niej, tak kiedyś mówił ojciec do mojego brata, podsłuchałam i rzeczywiście było tak, jakby zaglądając w lusterko, mrugało się przez jej gęste firankowe rzęsy.” strona internetowa autorki: https://carmenmariamachado.com 272 strony…